Saturday 29 March 2008

Fitna - ciąg dalszy

 

Fanatycy religijni dostali to, czego chcieli i film 'Fitna' Geerta Wildersa został usunięty z serwera LiveLeak.com. Poniżej wkleiłem oficjalne oświadczenie, napisane przez jego personel:

Following threats to our staff of a very serious nature, and some ill informed reports from certain corners of the British media that could directly lead to the harm of some of our staff, Liveleak.com has been left with no other choice but to remove Fitna from our servers.
This is a sad day for freedom of speech on the net but we have to place the safety and well being of our staff above all else. We would like to thank the thousands of people, from all backgrounds and religions, who gave us their support. They realised LiveLeak.com is a vehicle for many opinions and not just for the support of one.
Perhaps there is still hope that this situation may produce a discussion that could benefit and educate all of us as to how we can accept one anothers culture.
We stood for what we believe in, the ability to be heard, but in the end the price was too high.

 

Może następnym razem warto by usuwać demonstrujących islamistów, którzy przecież za nic mają swobodę wypowiedzi?

Warto również przypomnieć, że oficjalna strona filmu (http://www.fitnathemovie.info/) nie działa już od dłuższego czasu.

Widzę, że islamizacja Europy postępuje – nie wolno nam już wyrażać swoich krytycznych opinii dotyczących tej religii, nawet jeśli krytykują one takie wydarzenia jak ataki terrorystyczne i morderstwa honorowe*.

 

* http://en.wikipedia.org/wiki/Honour_killing

Friday 28 March 2008

Fitna

 

Moje ostatnie wyjście do miasta okazało się bezowocne. Jak na krainę deszczowców przystało, pogoda była deszczowa. Do tego zimno dawało się we znaki. Wypad do Necropolis będzie musiał poczekać na prawdziwą wiosnę. Mimo tego, zrobiłem kilka zdjęć, które jednak nie są godne uwagi i dlatego nie umieszczę ich na stronie.

Dzisiaj (a raczej już wczoraj) w końcu umieszczono film Fitna w światosieci*.

Z nadzieją, że żaden popierdoleniec mnie nie zabije, umieszczam do niego odsyłacz:

http://www.liveleak.com/view?i=7d9_1206624103

Jaki mam stosunek do fanatyzmu religijnego (nie tylko islamskiego), każdy chyba wie, więc nie będę się rozpisywał. Powiem tylko jedno: jeśli tak im źle w Europie, jeśli nie podobają im się tutejsze wartości moralne, jeśli tutejsza tolerancja, swoboda obyczajów i wolność, jeśli wszystko tutaj im tak bardzo przeszkadza, to nie rozumiem, co oni tutaj jeszcze robią? Powinni znaleźć się tam**, gdzie ich miejsce. Z pewnością ich rodzinne kraje przyjmą ich z otwartymi ramionami.

Nauczyciel jednak dostał mój e-mail, bo dzisiaj przyszedł list z sekretariatu potwierdzający otrzymanie mojego podania (to tak na marginesie).

 

 

 

 

 

 

*internet  

**email  

Wednesday 26 March 2008

Six Feet Under

Dedykuję ten wpis najlepszemu serialowi, jaki kiedykolwiek oglądałem. W sumie 63 odcinki w 5. sezonach, każdy trwający 50 minut. Żaden chyba serial nie dostarczył mi tylu najróżniejszych emocji. Jeszcze nie teraz, ale jak tylko kupię sobie wszystkie odcinki na DVD, zacznę oglądać całość od początku, zwracając większą uwagę na szczegóły.

Pomyśleć, że jak kilka lat temu usłyszałem o tym serialu, to nie miałem najmniejszej ochoty go oglądać. Bo kto chciałby gapić się przez prawie godzinę tygodniowo na to, co się dzieje w domu pogrzebowym? Cieszę się, że dzięki zupełnemu przypadkowi, miałem okazję „obcować” z głównymi bohaterami.

A jak trochę kasy uzbieram (kiedy to będzie?!), to kupię sobie książkę „’Six Feet Under’: The Official Companion”

Pod wpływem ostatniego odcinka miałem ochotę napisać coś o śmierci, starzeniu się i przemijaniu, ale cokolwiek bym nie napisał, nawet w połowie nie oddałbym tego tak dobrze jak ten serial.

Nawiązując do klimatu filmu, jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro wybiorę się do miasta i odwiedzę jakiś cmentarz (może nawet największy w mieście – Necropolis) i zrobię zdjęcia.

Na zakończenie jeszcze zdjęcia głównych bohaterów i odsyłacze do niektórych stron poświęconych Six Feet Under.

 

 

Six Feet Under w Wikipedii

Odicialna strona SFU na HBO

SFU we flashu

Tuesday 25 March 2008

Real face of the EU

I found this how educating 'documentary' some time ago on youtube and just a few weeks ago on a forum in one file.

You can download it now from here:

or if that link doesn't work, you can use this one: http://cid-68bf74d16a7e26b4.skydrive.live.com/self.aspx/Filmy/The%20real%20face%20of%20the%20European%20Union

After all the files have been downloaded, change the extension from .xxx to .rar and merge all the files, using winrar, for example.

I hope no one will take what's said in it too seriously! I want to share it not for educational purposes, but to bring to your attention how anti-European some people (especially Brits) can be. Oh, and their accent is nice, so even if you don't like the content, you can at least appreciate that.

Monday 24 March 2008

Cudowne ozdrowienie

 

Idąc rano do kuchni (rano według mojego nowego, popieprzonego systemu dobowego to koło 18) nieznacznie uderzyłem laptopem o drzwi. Na całej długości monitora pojawiła się pozioma kreska „martwych” pikseli. Stan taki utrzymywał się aż do po północy, kiedy to oglądając kolejne odcinki Six Feet Under (ostatniego sezonu!) ów pasek zniknął. Jednak Toshiba robi dobre laptopy (samonaprawiające się?)

Została mi do przetłumaczenia ostatnia strona z książki, co wydaje się być dobrym znakiem, ale tylko na pozór. Na 28. mam do napisania jeszcze wypracowanie na temat „Dzieje języka czeskiego” na 2000 słów (o zaległych esejach nie wspominając).

Pogoda jak zwykle bardzo szkocka, aż się nie chce wychodzić. W Polsce podobno padał śnieg a na Cyprze 34 stopnie. Mogłem sobie wybrać cieplejszy kraj do emigrowania.

Zapytuję się czytelników (albo raczej tej jedynej czytelniczki), czy zna jakieś seriale, którymi mógłbym zastąpić Six Feet Under i Jericho, jak już obejrzę wszystkie odcinki. Odpowiedzi proszę kierować na mój adres e-poczty.

Jeszcze ciekawostka językoznawcza znaleziona dzięki natrafionej przez przypadek stronie bykom-stop.avx.pl. Jest nią cytat z jednego bloga:

„Hey moooOye słJthaśNe looodzJsqA! Wjem, JsH DAwno nJe pJsauAM, za co FAS barDZo, baRdZ psHepraAasham. Na peFFno TEnsQnNnjLjścJE, Ay NOł DaTh (ale shpAn NJe? Ingljsh zJoOOom).

W sHQoOouC Spox, moYA śReDnJA tho 5.2. CjEsHYTHa sJem praaffdA MOye QOfffANe ZJomooOSje.

ALE, Jaq wjAdOmO Ocenq NjE soM NAywashnjeeeeEysheE. WasHNIeYSh SOm sprAfYyYy sERDooOShqOfFe, o tAQ, tHaQ, JA jeSTeM pAan Tjq-TTTAq, a zEeeGAr tho muy ZnaQ. Ło thaq, BBbbBARdZOOo llloooOBbbbJam ThOOOO OGloNdAć.”

Więcej znajdziecie na: http://www.kiersnak-and-kordak.blog.pl/

Szkoda, że idiotki nie napisały gdzie mieszkają, bo chyba prof. Miodek i spółka by się wybrali i im łby poupierdalali.

Na zakończenie dla tych, którzy tego jeszcze nie widzieli (tak przy okazji świąt):

 

 

Friday 21 March 2008

Święta

Dzień jak co dzień. Zamiast przyłożyć się, nadrobić zaległości w studiach, napisać eseje, tłumaczenie i opanować czasy i tryby czasowników włoskich, to śpię całymi dniami, a po nocach oglądam odcinek za odcinkiem Six Feet Under. Wczoraj wieczorem wyszedłem na dwór po raz pierwszy od bardzo długiego czasu (nie licząc przymusowych wyjść na zajęcia, czy po zakupy). Chociaż, przy takiej pogodzie to nikomu by się nie chciało wychodzić.

Dzisiaj śniło mi się, że musiałem zadzwonić do jakiegoś kościoła (albo coś w tym rodzaju) i rozmawiać po serbsku. Nie wiem, po co, ani co takiego mówiłem. Chyba zazdroszczę Izie tej Serbii (a skąd się tam kościół wziął, tego nie wiem).

Na zakończenie, proszę o zapoznanie się z poniższym obrazkiem i o postawienie diagnozy: uzależnienie, czy jeszcze nie?

 

 

Saturday 15 March 2008

Już po, ale to jeszcze nie koniec

Wczoraj był ostatni dzień szkoły przed długą przerwą świąteczną. Udało mi się przygotować prezentację na czeski o jankeskiej tarczy przeciwrakietowej i napisać list motywacyjny do stypendium. Zostało jeszcze tyle do zrobienia, że nie wiem, czy mi się uda.

Lenistwo to straszna przypadłość. Dzisiaj spędziłem w kuchni kilka godzin zmywając naczynia, podłogę, blaty itp. A było tego mnóstwo. Jak widać, jestem zdolny do wielu rzeczy, byle tylko się nie uczyć. Do tego dochodzi jeszcze namiętne oglądanie (poprzedzone ściąganiem z internetu) kolejnych odcinków Six Feet Under i Jericho. Jedyną rzeczą jaka się jankesom w miarę udaje, są seriale. A te dwa jakoś szczególnie mi do gustu przypadły. Polecam.

Dzisiaj też pobieżnie przesłuchałem trzydzieści piosenek z tegorocznej Eurowizji. Większość jak zwykle po angielsku, ale o tym poźniej. Piosenki jak zwykle mi się nie podobały i jak zwykle pewnie skończy się na tym, że będę ich słuchał przez cały następny rok, do obrzydzenia. Moje lubienie Rammsteina chyba się tak szybko nie skończy. Ściągnąłem kilkadziesiąt piosenek i muszę przyznać, że jeszcze dość sporo z niemieckiego rozumiem. Klavier najlepsza.

Specialnie dla Izy załączam zdjęcie brytyjskiej umywalki. Nie wiem, jak miałbym tam to gumowe cudo założyć:

 

Monday 10 March 2008

Dedlajny mijają

Terminy oddawania prac zbliżają się nieuchronnie. Dzisiaj już jeden nawet minął, a ja nie oddałem pracy. Miałem napisać esej na dwa tysiące słów o książce i filmie Milenci a vrazi (Kochankowie i zabójcy). Tak po prostu, napisać. Bez podawania tematu. Książki nie przeczytałem (czterysta stron nudów), film obejrzałem już dawno temu, niewiele pamiętam. Do tego dochodzi kilka stron czeskiej książki do przetłumaczenia (z mnóstwem słownictwa potocznego, którego w słowniku znaleźć nie sposób). Plus: zadania domowe na czeski (dawno spóźnione), napisanie listu motywacyjnego odnośnie stypendium (też na dzisiaj), przygotowanie prezentacji na czeski na piątek (nie, nie, nieee!) i jeszcze może być sprawdzian z portugalskiego w tym tygodniu (na który nic, zupełnie nic, nie umiem).

Nie wiem jak ja to wszystko zdążę zrobić. Dzisiaj snu to nie da. Jedyne pocieszenie to to, że to już ostatni tydzień przed kilkutygodniową przerwą wiosenną. A potem jeszcze tylko trochę męczarni i egzaminy (hurra :/)

Saturday 8 March 2008

Muszę se ulżyć

Chyba każdemu, kto mieszka poza granicami swojego kraju, zdarzyło się choć raz zatęsknić za ojczyzną. Za miejscem, gdzie się spędziło dzieciństwo, chodziło do szkoły, miało przyjaciół i za tą ogólną atmosferą, na którą składa się także telewizja, polityka, obyczaje, podejście do życie i wiele innych rzeczy. Za rodziną zatęsknić nie jest trudno i zdarza się to dość często, ale tęsknota po prostu za krajem to zjawisko rzadsze.

Ja chyba zlanazłem lekarstwo na to drugie. Za każdym razem, kiedy ogarnia mnie uczucie szeroko pojętego patriotyzmu, czy też chęci odwiedzenia ojczyzny wystarczy wejść na onet, wp, czy inne portale z wiadomościami i komentarzami pod nimi, poczytać trochę i od razu odechciewa się wszystkiego. Polecam każdemu, kto jest w sytuacji podobnej do mojej. A jak czytam komentarze lizodupców ameryki, którzy wuja sama całują po butach upaćkanych gnojem, zapraszają do budowy tarczy przeciwrakietowej, popierających wojny prowadzone przez amerykę i przyklaskujących każdej wypowiedzi busza, to krew mnie zalewa i pojawia życzenie, żeby Rosja któregoś dnia przetestowała skuteczność takiej tarczy.

Wiem, że wielu osobom taki stan rzeczy nie przeszkadza. Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii wolą narzekać na wszystko co "angielskie": chujowa pogoda, głupi angole, dwa krany przy umywalce, okna otwierające się na zewnątrz, używanie zwrotów grzecznościowych na każdym kroku, jedzenie (zwłaszcza chleb), piwo, język, pijaństwo i mnóstwo innych rzeczy. To ja się pytam: kto do cholery kazał wam tu przyjeżdżać? Jak się nie podoba, to wracaj do swojej cywilizowanej wiochy.

Oczywiście taki tępy polaczek nie może zrozumieć, że częstokroć ten głupi angol skończył studia, ma dobry zawód i dobrze zarabia, w przeciwieństwie to Polaka-geniusza, który musi robić za najniższą krajową (chociaż pewnie, jakby mu płacili 1 funta to i tak by się cieszył), i który ledwo skończył podstawówkę. A głupi jest dlatego, że nie zna polskiego i polaczek go zrozumieć nie może.

Chleb jest ohydny. Ale jak się kupuję ten za 30 pensów, to czego można oczekiwać? Wydaj więcej, a będziesz jadł lepszy. Takiemu polaczkowi jakby się dało polskie piwo w brytyjskiej butelce, to pewnie po pierwszym łyku by je wylał mówiąc, że tych angielskich sików pić nie będzie. Pogoda, jak dla mnie, jest tu dużo lepsza niż na północy polski - mrozów prawie nie ma, dzeszczu tyle co w kraju, lata też potrafią być upalne.

Jedyna naprawdę wkurzająca rzecz z tych co wymieniłem to te dwa nieszczęsne krany przy umywalkach, gdzie trzeba wybrać mniejsze zło: albo się poparzysz gorącą wodą, albo umyjesz się lodowato zimną.

Friday 7 March 2008

Zaczynamy(?)

No dobra, jakoś i od czegoś trzeba zacząć. To może, ja zacznę od tego, że nie chcę by ktokolwiek spodziewał się znaleźć tutaj jakichkolwiek głębokich przemyśleń, rozważań filozoficznych i innych badziewi.

Spodziewać się za to można: (w miarę aktualnych) relacji z mojego pobytu (życia) w Szkocji, opisów podróży i ogólnie tego, co się ze mną dzieje. A wszystko to pisane będzie językiem chaotycznym i pełnym błędów.

Pierwsza informacja:

Wczoraj dostałem e-list od nauczyciela włoskiego. Jako jedna z dwóch osób będę się starał o (niewielkie - pomiędzy 250 a 600 funtów) stypendium, które będzie wypłacone we Włoszech. Zachodu o to tyle, jakby mi mieli dać niewiadomo ile kasy. Wypełnianie podania (da się jeszcze zrozumieć), pisanie listu motywacyjnego (to też jeszcze da się zrozumieć), oficjalna rozmowa przed komisją składającą się z przedstawicieli czterech uniwersytetów w Szkocji: Glasgow, Strathclyde, St. Andrew's i Edynburg (tego już za bardzo zrozumieć nie mogę), no i pytania, które będą zadawać (w tym ok. dwa po włosku!).

Ja jadę do Włoch uczyć się języka; nie chcę być sprawdzany z mojej znajomości jego. Do tego słowa nauczyciela, żebym nie przyniósł wstydu uniwersytetowi(!). Do rozmowy z komisją jeszcze ponad miesiąc, a ja już się denerwuję.

Acha, niedługo zapytają nas do którego miasta we Włoszech chcemy jechać. Do wyboru są: Turyn, Bolonia i Genua. Podobno Turyn z tych trzech jest najładniejszy, ale Genua leży nad morzem :) Po dokładniejszej analizie (artykułów na wikipedii) i zaczerpnięciu opinii od ludzi, będę musiał się zdecydować. Jak nie, to wyślą mnie bez pytania o moje zdanie.

Ale do wyjazdu jeszcze duuużo czasu.