Tuesday, 22 April 2008

A jednak jest

 

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Najpierw było zebranie organizacyjne dla wszystkich tych, którzy przyszły rok spędzają we Włoszech, a potem nauczyciel podszedł do tych dwóch osób, które poprzedniego dnia były na rozmowie kwalifikacyjnej, i oznajmił, że ogólnie poszło nam dobrze, i że każdy z nas dostanie pieniądze. Najpierw powiedział Christinie, że dla niej jest 350 funtów, więc ja od razu pomyślałem, że dla mnie będzie 35. Jakże byłem zaskoczony, gdy oznajmił, że konsul był mną zachwycony, i że postanowił przeznaczyć dla mnie 650 funtów. Wiem, wiem, nie jestem skromny, że się tak przechwalam, ale naprawdę się cieszę.

Oprócz tego, na zebraniu wybieraliśmy miasto, do którego każdy z nas chciałby jechać. Paulina i ja wybraliśmy Genuę, a że nikt inny tam nie chciał jechać, więc pewnie tam wylądujemy (o ile zdamy egzaminy).

Co jeszcze? Ano, w końcu założyłem sobie konto na picasie (http://picasaweb.google.com/kw.zarazek). Zobaczę, co z tego wyniknie, ale galerii na myspace nie zaniedbam.

Oczywiście filmu, który miałem wczoraj obejrzeć, nie obejrzałem, ani też nie napisałem eseju.

4 comments:

Anonymous said...

Wiedzialam, wiedzialam! to ta swieczka zapalona w jednej z cerkwii... Hehe. No nie... A nie mowilam? Boze! ALe masz fajnie! 650 funtów. Szczesciarz i zdolny w dodatku. Cwaniak tez:) I jednak Genua... Super... Moze przyjade i skoczymy razem do Chiasso? :):):)
22 Apr.

zarazek said...

Od przyszłego tygodnia zapalaj więcej świeczek (przed każdym egzaminem), to może je zdam :)
A co w tym Chiasso takiego ciekawego?
Iza, gdzie Ty się wczoraj podziewałaś?

23 Apr.

Asia said...

Gratuluje Zarazku!!!!! Nic tylko pozazdrościć :) Może Cie tam odwiedzimy pewnego dnia :) Pozdrawiam!!!
23 Apr.

zarazek said...

No proszę, Asia zawitała do mnie :)
Jak już będę we Włoszech, to musicie do mnie przyjechać, koniecznie.
24 Apr.