Nie ma mnie dla świata, a przynajmniej tego internetowego. Jak miło dni mijają, kiedy nie jest się przywiązany do wirtualnej sieci nicią uzależnienia.
Dni wydają się dłuższe, mam więcej czasu na drobne przyjemności, takie jak czytanie książek, rozmowy z przyjaciółmi, przechadzki po mieście, a co wieczór na obejrzemie jakiegoś filmu. Żyć nie umierać.
Wakacyjne plany uległym znaczącym zmianom. Do Polski się na razie nie wybieram, zostaję w Glasgow i pracuję, potem poprawka z literatury włoskiej i może parę dni gdzieś nad morzem śródziemnym. Zobaczymy.
1 comment:
Hehe, jak Ty nie znosisz piłki co? A jak ja to kocham. Tak Szisz dzis finały. Piwo juz sike chlodzi, chipsy w pogotowiu, my z tata poddenerwowani. Nie tylko meczem, ale tez moim jutrzejszym egzaminem z albana, nie wiem jak to zdam... Jak Hiszpanie... nie dadza z siebie 100% to pewnie obleje..., bo nie bede w stanie wstac na egzamin...:*
29 June
Post a Comment